"Kartka z pamiętnika"

Jesteśmy radzi!

 

Nasza współpraca ma już kilkuletnią historię. O jej systematycznym rozwoju niech świadczy fakt, że przed dwoma laty była tu z nami ośmioosobowa grupa chłopców, rok temu młodych uczestników mieliśmy trzynaścioro, teraz zaś, z jednej tylko klasy (której jestem wychowawcą) zabraliśmy piętnaścioro dzieci. Za jeszcze istotniejszą zgodnie uznajemy okoliczność, że wycieczka moich piątoklasistów na Bukowinę stanowiła okazję, by ponownie zaprosić do złożenia rewizyty w Łodzi zarówno młodzież polską z Nowego Sołońca i okolic, jak też rumuńską ze szkoły w Pârteştii de Sus. Już na wstępie warto wspomnieć, że taką, wystosowaną teraz oficjalnie, propozycję pan Marcel Anton Cojocar Sahlean – w obecności wszystkich swoich uczniów - chętnie przyjął.

Nie ma jednak co ukrywać – kluczowym miejscem i centralnym punktem w trakcie naszych rumuńskich eskapad pozostaje wciąż Nowy Sołoniec, a zwłaszcza związana ze szkołą im. Henryka Sienkiewicza tak miła nam i gościnna społeczność, którą, rzecz jasna obok dzieci, uosabiały przede wszystkim panie Jadwiga Molner, Maria Revai oraz Eugenia Ostrovschi. Szczególne zaś słowa podziękowania należą się pani dyrektor Carmen Marculeac, tradycyjnie już obdarzającą naszą grupę troskliwą opieką i zaangażowaniem doskonałego organizatora.

Obok poznawczej, mieliśmy tym razem dodatkową „misję” - moi uczniowie promowali tu również województwo łódzkie. Pan dyrektor Piotr Bara nie zaniedbał żadnej okazji do wręczenia rozlicznych materiałów informacyjno – promocyjnych o naszym mieście
i regionie osobom, które nas gościły. Sposobności tych było wiele, ale pierwsza nadarzyła się już nazajutrz po przybyciu na miejsce. O ile bowiem dzień przyjazdu (a był to poniedziałek, 28 kwietnia) potraktowaliśmy czysto rekreacyjnie, proponując zmęczonym trudami długiej podróży dzieciom spacer po okolicy w Pârteştii de Sus, to już rankiem kolejnego dnia byliśmy gośćmi pani wójt Gminy Kaczyka – Eleny Bolocy, która serdecznie podjęła nas w nowej, okazałej siedzibie urzędu. Cały ten dzień upłynął zresztą w towarzystwie rumuńskich współgospodarzy, albowiem dłuższą jego część spędziliśmy w szkole, zaś po południu nasza młodzież bawiła się wspólnie z miejscową po występie zespołu Pǎdurețul. Wreszcie też nadszedł czas pierwszej gościny w Nowym Sołońcu. Pragnąc bowiem stworzyć dzieciom jak najwięcej szans do bycia razem, tam właśnie postanowiliśmy spędzać każdy wieczór. Nie taję, że na ten właśnie moment spotkania z tutejszymi Polakami moi uczniowie czekali najbardziej. Wzajemne poznawanie się, pierwsze rozmowy, potem okrzyki „cześć! do zobaczenia! do jutra!” zwiastowały najważniejsze – prawdziwą, pogłębiającą się z każdym dniem integrację.

I rzeczywiście. Kolejne dni, jakkolwiek wypełnione atrakcyjnym, bogatym programem, i tak najciekawsze były dla naszych dwunastolatków wieczorami. Po kolacji bowiem nie brakowało czasu na wspólne gry i zabawy oraz spontanicznie organizowane dyskoteki.

Nie sposób jednak nie wspomnieć wizyty w Domu Polskim w Suczawie i pięknej lekcji historii w wykonaniu pani prezes Stanisławy Jakimowskiej, zwiedzenia kopalni soli w Kaczyce z obowiązkowym turniejem piłkarskim dla naszej połączonej młodzieży (koniecznie w mieszanych składach), wreszcie uczestnictwa w wieczornej mszy św. w kościele p.w. Zesłania Ducha Świętego.

Wiele wrażeń dostarczyła również objazdowa wycieczka po bliższej i dalszej okolicy. Nawet bywali tu wcześniej opiekunowie, z wicedyrektorem naszej szkoły, Aleksandrą Matuszyk oraz niżej podpisanym, zyskali możność poznania nieoglądanych dotąd miejsc, do których zaliczyć należy Fǎlticeni z jego muzeum przyrodniczym oraz zamek z polskim wątkiem króla Sobieskiego i dom Iona Creangi w Piatra Neamț. Zwiedziliśmy ponadto okazałe świątynie prawosławne – te zabytkowe (monastyr w Worońcu) i całkiem nowe (katedra w Gura Humorului). Nieocenionym przewodnikiem była nam w tym dniu pani Mihaela Nacu – kolejny nauczyciel ze szkoły im. Henryka Sienkiewicza. Jej wiedza i pasja historyczna pozwoliły bez trudu przyswoić dzieciom najistotniejsze fakty dotyczące odwiedzanych obiektów, dodatkowy zaś smaczek stanowiły niepowtarzalne bukowińskie pejzaże. Choć najczęściej ledwie przez szyby okien autokaru, podziwialiśmy rozległe, wypełnione wszelkimi odcieniami zieleni, wzgórza. Można było tylko westchnąć…

 

Cóż zrobić, gdy każdy czuje się niemal jak w domu, a nieuchronnie zbliża się czas pożegnania? Mogliśmy zaproponować tylko jedno – podarować dzieciom cały bez mała dzień. Dlatego drogę z tradycyjnie gościnnego hotelu Mǎrțişorul do Nowego Sołońca, wiodącą przez tak bliską nam już, urokliwą okolicę, przebyliśmy wszyscy majestatycznie poruszającymi się zaprzęgami konnymi, by stanąć dopiero przed pachnącym nowością Domem Polskim. I znów wybrzmiało „Witamy was, alleluja…” – tym razem w wykonaniu Sołonczanki, która po kilku chwilach dała piękny pokaz tańców, pieśni i strojów, oczywiście pod czujnym okiem swojej szefowej - pani Anny Zielonki. Historia tutejszej polskości dała nam także asumpt do wspólnego odwiedzenia starego cmentarza, po czym z czystym sumieniem pozwoliliśmy dzieciom do woli cieszyć się sobą nawzajem. Szkolne boisko już do wieczora stało się nie tylko miejscem wspólnych gier i zabaw, ale też swoistym forum niezliczonych rozmów, żartów, wspomnień minionych dni oraz wymiany adresów, kontaktów i płomiennych obietnic podtrzymywania zawartych znajomości.  Podczas pożegnalnego ogniska towarzyszył nam po raz kolejny pan dyrektor M. A. Cojocar z zaprzyjaźnionej i równie gościnnej szkoły rumuńskiej. Gdy wszystko zdawało się zmierzać ku końcowi, zupełnie spontanicznie odbył się jeszcze minifestiwal rozstajnych pieśni, przyśpiewek i okrzyków. Nietrudno odgadnąć naszą reakcję, gdy usłyszeliśmy z ust naszych gospodarzy „Czyście radzi, czy nieradzi…”  Dziecięce łzy aż nadto dobitnie mówiły, że nieradzi możemy być jedynie nieuchronnemu odjazdowi. Powrócimy tu zapewne za rok; teraz zapraszamy do nas.

*

Nasza tegoroczna przygoda z miejscową „małą Polską” pięknie wpisała się w narodowy kalendarz. Przybyliśmy tu bowiem dzień po kanonizacji wielkiego Jana Pawła II, by opuszczać tak życzliwą nam sołoniecką społeczność w wigilię święta Konstytucji 3 Maja. To, obok wyśmienitej pogody, a nade wszystko zaprzyjaźnionych gospodarzy, dodatkowy, zasługujący na odnotowanie akcent.

Mijają kolejne miesiące, lata… Zarówno w Polsce, jak i na rumuńskiej Bukowinie, w corocznych, cyklicznych wycieczkach uczestniczą coraz to inne dzieci, a przecież to, co najistotniejsze – pozostaje niezmienne. Więcej – nie tylko trwa, ale wciąż rozkwita. Utrwalane kontakty, zawarte między dziećmi przyjaźnie oraz piękne wspomnienia naszych wspólnych dni. Tak właśnie chcemy realizować współpracę w międzynarodowym tercecie szkół z Nowego Sołońca , Pârteştii de Sus oraz Łodzi. Jeśli w podróżach tych (i to w obie strony) bierze już udział także młodsze rodzeństwo wcześniejszych ich uczestników – wolno chyba wszystkim nam mieć nadzieję, że owo współdziałanie i wzajemna wymiana młodzieży nie skończą się prędko, a przed nami wiele jeszcze niezapomnianych chwil.

 

Radosław Kibitlewski

 

PS. Także tym razem towarzyszyła nam z mikrofonem red. Małgorzata Warzecha z Rozgłośni Polskiego Radia w Łodzi. Jest autorką kilku już audycji oraz reportaży, przedstawiających bogatą historię i współczesność bukowińskiej Polonii, jakie ukazały się na antenie Radia Łódź. Dzięki nim Sołonczanie oraz mieszkańcy Pleszy czy Pojany Mikuli zaistnieli w świadomości szerokiego grona słuchaczy w całym województwie, zaś wdzięczny ten temat podejmują teraz inne łódzkie media.



























Na ten temat pisał Dziennik Łódzki

red. Małgorzata Laskowska